Bocianobabka
Witajcie.
Myślę, że każdy właściciel (a raczej przyjaciel) psa z radością pochwali się tu swoim ulubieńcem.
Ja chciałabym przedstawić Wam mojego.
Prawie 10 lat temu, w pewien zimowy poranek, gotując przed pracą obiad zerkałam "jednym okiem" na wiadomości telewizyjnej "trójki".
W pewnym momencie moją uwagę przyciagneła informacja o szczeniaczkach bezdomnej suki, które przyszły na świat na terenie katowickich targów, tam, gdzie miała miejsce pamiętna styczniowa tragedia.
Popatrzyłam w ekran i..."serce drgnęło".
Zapomniałam o tym, że praca, że 10 piętro, a wszystko przesądził fakt, że najmłodsza córka straaaasznie pragnęła mieć pieska.
Zabraliśmy z meżem kocyk, kartonik, i jazda !
I tak jest z nami już wiele lat, ciągle, mimo zaawansowanego psiego wieku skory do zabawy, pełen oddania.
A oto mały Rokuś...
I duży Rocky.
A tu Rocky ze swoim kolegą goldenem Bonzo
Ostatnio edytowany przez paela (2006-09-18 07:09:04)
Offline
Bociuś
Śliczny jest Twój Rokuś. I do tego bardzo podobny do mojego ukochanego Bartusia - już za Tęczowym Mostem. Kiedy nas pytano o rasę mówiliśmy, że to ogar czukocki - w skrócie ogachoo. Bo są niestety ludzie, dla których najważniejsza jest rasa. A ja tam zawsze najbardziej kochałam kundelki, są najładniejsze i najmądrzejsze. A to Bartuś (zdjęcie nienajlepsze, bo robione z papierowego - wtedy nie było cyfrówek):
Offline
Bocian
Są to 4-ro dniowe labradorki. Jest ich 8 sztuk - 5 brązowych i 3 czarne.
Nasza psiuńka (suczka) to jedna z tych czarnych. Ma na imię Meggie i ma teraz już ponad 1,5 roku.
Tutaj Meggie ma 3 miesiące
Meggie na pulpicie mojego komputera w pracy
Ulubiona zabawa
Ostatnio edytowany przez Urszula (2006-09-20 15:18:43)
Offline
Bocian
Mój kundelek ma na imię Filip.Skończył w marcu 4-lata i prawie tyle jest z nami.
Przyniósł go mLodszy syn Piotrek w maju 2002r.,jako ~2-miesięcznego szczeniaka, wprost z ulicy.Maluch siedział samiutki pod sklepem ze strzaskaną łapką.Po powrocie z pracy tego pamiętnego dnia(~23.00),mąż oświadczył,że "rodzina nam się powiększyła".
Syn w międzyczasie zdążył być w lecznicy zapytać o ogólny stan zdrowia psiaka.
Nie byliśmy gotowi,z różnych względów,na przyjęcie nowego członka rodziny.Powstał problem-co z tym połamańcem zrobić.Po 3-dniach wspólnej debaty naszej 4-os.rodziny (z drugim synem Pawłem)decyzja zapadła.Mały zostaje.
I zaczęło się.Pzyspieszona akcja szczepień,zastrzyków i operacja łapki.Lekarz weterynarii-ordynator Kliniki(dr Pępiak)dołożył się do niej.A potem 6-tygodni z zabadażowaną łapką.Później rehabilitacja we własnym zakresie.Masowanie łapki,pływanie w jeziorku(chodził Piotrek,oj chodził),"pLywanie"w wannie-przyniosły oczekiwane wyniki.
Bez właściwej rzepki w "stawie kolanowym",szkielet łapki powoli obrastał w mięsień.
Nauka malucha nie była łatwa.Był przerażonym,zaszczutym malutkim psiakiem.Nie szczekał,nie można było głośniej do niego powiedzieć,ani krzyknąć czy podnieść ręki.Nie można było swobodnie poruszać się po mieszkaniu,gdyż Maluch od razu kładł się na nasze nogi.
A teraz-no cóż.Mimo,iż jest trochę chorowity(układ pokarmowy)świata poza nim nie widzimy.Jest naszą radością-całej rodziny.Myślę,że i on też jest szczęśliwy.
Ma tylko jedną wadę.Zrobił się "psem obronnym".Nikt nie może go pogłaskać,bo staje się agresywny.Taki się zrobił,jak skończył 1-rok.Rzuca się też na inne psy.Broni nas i ochrania nasz 6-kg pupil.
Ostatnio edytowany przez tanja (2006-09-24 16:43:06)
Offline
Bocian
Znalazłam jeszcze kilka ujęć mojego Filipka z aparatu:
Drzemka u boku pana oraz "krajobraz po bitwie" - po kąpieli z sierpnia 2006r.
Ostatnio edytowany przez tanja (2006-09-29 09:33:57)
Offline
Bocian
Offline
Bociuś
Nie wyobrażam sobie domu bez psa.
To mój pupilek Viking niespelna 10-letni nowofundland czyli wodolaz.
Offline
Bocian
Masz rację Majac, ja też już sobie nie wyobrażam domu bez pieska
Bardzo lubię nowofunlandy, bo kiedyś moja siostra je miała. Najpierw był Bosman. Pamiętam jak siostra wychodziła na spacer (jeszcze w Warszawie) z dwójką malutkich dzieci (jedno w wózku) i z wielkim czarnym nowofunlandem. Wszyscy się za nimi oglądali. Gdy zabierali psa na Mazury na żaglówkę, też wzbudzali sensację. Później, gdy wybudowali sobie dom, dokupili jeszcze suczkę Keję, ale skończyły się już dla piesków wspólne wyjazdy na Mazury. To były takie kochane psiska.
Offline
Bociuś
Wodołazy to wspaniałe psy. Miałam przyjemność poznać przedstawiciela tej rasy, miał na imię Pluto, mieszkał na Mazurach (piszę mieszkał bo już niestety biega za Tęczowym Mostem) - był piękny, ogromny, niezwykle łagodny i nie lubił wody. To dość niezwykłe u tej rasy, ale on po prostu upodobnił się do swojego pana. A to Plucio we własnej osobie:
Offline
Bocian
Offline
Czatę przedstawiałam już na starym Forum.
Dla przypomnienia - to 10-letnia ON-ka (a właściwie w typie, bo nie ma papierów) Dostałam ja, a właściwie dostał ja mój 16-letni wówczas syn, od przyjaciół moich dzieci, gdy miała 5 tygodni.
To wczesne odstawienie od matki ma niestety swoje negatywne skutki, bo Czata nie jest psychicznym wzorem owczarka (powinien być stabilny, spokojny, zrównoważony; jest rozszalały, nerwowy, nadwrażliwy).
Ale na tym zdjęciu wcale tak nie wygląda, prawda ???
Ale i tak kocham ją bardzo.....
Ostatnio edytowany przez Ele (2006-11-08 10:39:44)
Offline